Pod koniec sezonu 2017 Artur zaproponował „poprzytulanie się do Budzów”, które było zaproszeniem na wycieczkę do miejscowości Budziszyn za naszą zachodnią granicą. Wśród miejsc wtedy zwiedzonych był niewielki cmentarz w obrębie murów miejskich, z którego rozciągała się przepiękna panorama na miasto. Na tej nekropolii niezwykle zaciekawiło mnie wiele słowiańsko brzmiących nazwisk na mogiłach jak i w całym Budziszynie miejsca opisane dwujęzycznie – po niemiecku i serbołużycku. Zainspirowało mnie to do poszukiwania odpowiedzi na pytania kto to Serbołużyczanie, jak się tam znaleźli oraz historii tamtego regionu.
Podczas długich zimowych wieczorów 2017/18, kiedy obmyślałem trasy objazdów na nowy sezon natrafiłem na historie związane z regionem Łużyc i z dziejącymi się w tamtych miejscach walkami w trakcie II wojny światowej. Najbardziej rozbudziła moją wyobraźnię opisana na stronach kościuszkowcy.info relacja ks. Jana Rdzanka „Byłem w walkach pod Budziszynem”, który ciężko ranny, przeżywszy, opisał jedną z najkrwawszych batalii żołnierzy polskich podczas II wojny, okupionej życiem blisko 5 tysięcy zabitych, 3 tysięcy zaginionych i 10,5 tys rannych. Okazuje się, że w przebiegu całej wojny, w wyniku wszystkich bitew i operacji z udziałem Polaków tylko w Powstaniu Warszawskim zginęło więcej Polaków, niż pod Budziszynem.
W dniu 73 rocznicy tamtych wydarzeń zaproponowałem wyjazd szlakiem tych starć rozpoczynając od postoju w Rothenburgu (Różbark), w miejscu gdzie żołnierze II Armii Wojska Polskiego sforsowali Nysę Łużycką. Jakże byliśmy podekscytowani, kiedy wczesnymi godzinami popołudniowymi dotarliśmy do pomnika w Croswitz (Chruścicy) niezbyt szczegółowo oznaczonego (naszą jedyną wskazówką było zdjęcie satelitarne z Google). Zapaliliśmy tam znicz oraz odczytałem fragmenty najciekawszych opisów ks. Rdzanka. Podjęliśmy także decyzję, aby ta trasa była taką naszą małą „tradycją”.
Udało się nam to w końcu 28 czerwca. Odwiedziliśmy w tym roku pozostałości miejscowości Toporów (Prędocice), miejsce z którego ruszyła ostatnia kampania bitwy o Berlin. W Toporowie znajduje się niszczejący pomnik ku pamięci tamtych wydarzeń. Na miejscu nasz mentor i przewodnik po historii tej dalszej jaki i bliższej, Artur, opisał pokrótce wszystkich uczestnikom, jak wyglądały działania wojenne. Po drodze zbiliśmy również krzyż i postawiliśmy przy mogile prawdopodobnie jednego zaginionych żołnierzy, którego ciało znaleziono już po wojnie. Dotarliśmy również do budzącego odczucia ogromu i niedowierzania, że to jest prawdziwe miejsce pochówku ofiar, cmentarza poległych w tamtych dniach, który znajduje się w Zgorzelcu.
W 2019 z powodu różnych wydarzeń losowych nie zainspirowałem kolegów do wyjazdu, ale 2020 rok miał być przełomowy, bo to przecież taka okrągła – 75 rocznica. Aż tu nagle COVID-19 i plany nasze musieliśmy przełożyć.
To był dobry wyjazd. Wszystko po to, aby zachować w pamięci i ku przestrodze, by dążyć do tego, aby żaden nacjonalizm nie miał więcej miejsca. Nie dla jakiejś ideologii, ale z wiedzą, że historia jest nauką życia.
El_Tomkko
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz