Branná

Dawno, dawno temu, prawdopodobnie jeszcze przed rozpoczęciem sezonu letniego, Rafi opowiedział nam o niezwykłych wyścigach motocyklowych, które odbywają się tuż za naszą miedzą, a mianowicie w czeskim miasteczku Branná. Usłyszeliśmy wtedy o starych motocyklach i ich częstokroć niewiele młodszych właścicielach, którzy co roku ścigają się po ulicach tej niewielkiej, niezwykle malowniczej, górskiej miejscowości. Oczywistym stał się fakt, że będzie to świetny pretekst na wycieczkę motocyklową, tym bardziej, że wyścigi odbywają się w pobliżu naszej „ulubienej” Kotliny Kłodziej.

Czas szybko jedzie i nim się obejrzeliśmy zbliżył się weekend 8-9 września, kiedy to odbywają się te niezwykłe wyścigi. Po wielu perypetiach, zbiegach okoliczności i innych zdarzeniach losowych wyklarowała się ekipa, którą już w piątek ruszyliśmy ku nowej przygodzie.

Niewiedzieć jak to się stało, w pewnym momencie, jadąc niezwykle malowniczą drogą, zatrzymaliśmy się przed pięknym sanktuarium, które jak się okazało jest Europejską Perłą Baroku. Artur sprawdzał drogę, a ja poszedłem cyknąć kilka fotek. Sanktuarium w Krzeszowie jest piękne na zewnątrz, a jeszcze bardziej wewnątrz. Na pewno tutaj wrócimy i to po tej samej wijącej się jak dwumetrowy drut w kieszeni drodze.

W końcu zawinęliśy do portu, którym na ten weekend stał się dla nas Hotel Gigant w Międzygórzu. Piękny Dom Wczasowy, trochę retro, za to ceny 25 zł za nocleg i 15 zł za śniadanie, nie były wygórowane. Za pamięci… jechaliśmy dziś piękną nową drogą z Żagania, przez Świętoszów do Pałacu w Kliczkowie (na kawę i lody). Polecamy jako trasę alternatywną w góry.

Międzygórze, to niezwykle malowniczy kurort położony u podnóża Śnieżnika, z pięknym wodospadem Wilczki i wieloma zabytkowymi willami. Przez miasteczko płynie górski potok, a przy nim jest ławeczka, a na ławeczce stoi flaszeczka, a przy niej… ech.. na drugi dzień wyjechaliśmy dopiero o 13 🙁

Nazajutrz przywitała nas piękna pogoda i górskie winkle. W drodze do Brannej musieliśmy zatrzymać się kilka razy, bo to GS sobie zgasł, a to jakieś zdjęcie trzeba było zrobić 😉 W tym miejscu wypada wspomnieć o naszej (i nie tylko naszej) niekończącej się dyskusji na temat wyższości Ducati (i innych motocykli) nad BMW. Podobno właściciele BMW bezawaryjność swoich motocykli traktują niczym religię. Są snobami, bucami, a niektórzy nawet Kołtunami 😉 Cholera, tylko dlaczego po drogach jeżdżą już prawie same GSy? Pewnie wszyscy jadą na BMW Challenge hahahahahha 😉

Ci dwaj Panowie na zdjęciach powyżej, to tandem tego zielonego BSA. Była to jedna z najbardziej zaciekłych sidecarowych drużyn na tym wyścigu. Jako, że Panowie na pewno byli młodzi duchem, w zakręty wchodzili z koszem w powietrzu. Patrzeć na nich to była prawdziwa przyjemność i marzenie, by w ich wieku mieć taką sprawność i pasję. Magią tego wyścigu jest zresztą fakt, że wielu startujących zawodników to weterani motocyklizmu. Jadą na motocyklach z czasów swojej młodości. Często są to 50-100 letnie maszyny, warte dzisiaj fortunę, a tutaj nikt nie odpuszcza. Motocyklami, co widać na zdjęciu poniżej, zajmują się całe rodziny. Tutaj żona wyciera tylną oponę motocykla swojego męża, który za chwilę rusza na wyścig… i na pewno nie będzie odpuszczał gazu…

Jak zgodnie stwierdziliśmy, te motocykle posiadają duszę, czego niestety często brakuje współczesnym maszynom. Nowe Indiany, które można było tutaj zobaczyć, były dobrym tego przykładem. Przy starszych braciach prezentowały się niczym chińskie skutery. Duże, plastikowe, nijakie.

Adrenalina płynie po ulicach Brannej niczym górski potok i porywa ze sobą wszystkich kibiców i mieszkańców. Krążyliśmy tak po tym niewielkim miasteczku zmieniając punkty obserwacyjne, aż w końcu trafiliśmy na czeskie knedliki. Tutaj konsumpcja, a za oknem wyścigi. Wokół setki motocyklistów, turystów i obserwatorów na krzesełkach i karimatach. Ogródki piwne i zaplecza zawodnicze. Całe miasteczko żyje wyścigiem, a przy okazji zarabia na gościach. Czy u nas też są takie imprezy?

Wkrótce trzeba było opuścić Branną i Kotlinę Kłodzką, ale na pewno nie najkrótszą drogą. Kotlina słynie z drogi stu zakrętów, ale tak naprawdę zakręty są tutaj wszędzie.

Czy motocykl Klamy posiada duszę? 😉
Zdjęcie tam gdzie zawsze
Czyżby klękali przy Ducati? 😉
Super lanser i zwyczajni lanserzy 😉
Wszędzie te motocykle
Rybko uśmiechnij się do Pana…
Danek Opublikowane przez:

2 komentarze

  1. El_Tomkko
    12 września 2018
    Reply

    Warto było, warto niepokojąco długo czekać na fantastyczną fotorelację. Danek, myślę, że w razie gdy porzucisz ten handel to z pewnością perspektywy reportera lub nawet pisarza stoją przed Tobą otworem.
    Żal tylko, że z Wami fizycznie nie byłem lecz tylko duchowo…

  2. Danek
    12 września 2018
    Reply

    No dziękuję… :>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *